TWORZENIE DOLNOŚLĄSKIEJ WSPÓLNOTY
Zachodnie ziemie Polski nazywano w pierwszych latach po zakończeniu wojny dzikim zachodem. Za takim skojarzeniem przemawiało wiele faktów. Nieustabilizowane organy władzy nie panowały początkowo nad spontanicznymi ruchami ludności o wielorakiej proweniencji przybywającej na teren, gdzie chaos potęgowały grasujące bandy szabrowników, rosyjskich żołnierzy grabiących lub niszczących zastane mienie i resztki zbrojnego podziemia Werwolfu. Powszechne było poczucie wyobcowania. Świadczy o tym wypowiedź jednego z ekspatriantów (ur. 1932 r.) przybyłych wówczas do Wrocławia: Cudze tu wszystko, niemieckie tylko, bo Polski tu się nie czuło.[1] Z zastaną rzeczywistością zmuszeni byli zmierzyć się w początkowych latach osadnicy przywożeni na nowe tereny z przymusowo opuszczanych ziem położonych na wschodnich rubieżach przedwojennej Polski, mieszkańcy zniszczonych w wojennej pożodze miast i wsi i inni, dla których przestrzeń zachodnich regionów rodziła nadzieje znalezienia stabilnej przyszłości. Na nowych ziemiach osiedlano też polskich reemigrantów z Bośni, Bukowiny, a także z Francji. W początkowym okresie zamieszkiwania w całkowicie odmiennym od dotychczasowego otoczeniu następował nieuchronny kryzys tożsamości u przybyłych. Jego następstwem bywało negatywne nastawienie wobec innych i wobec wszystkiego, co definiowano jako obce lub wrogie.[2] Zajmowane sukcesywnie tereny długo jawiły się jako terra incognita, ziemia groźna i niebezpieczna, bo nieznana i obca.[3]
Proces konsolidowania się przybyłej społeczności i tworzenia wspólnych standardów bytowania trwał wiele dekad. Pokolenia urodzone już na Dolnym Śląsku w oczywisty sposób identyfikują się z miejscami urodzenia zachowując nadal świadomość przedwojennego pochodzenia swych rodzin. Z pewnością poczucie takie jest silniejsze u drugiego pokolenia urodzonego na Dolnym Śląsku, aniżeli u trzeciego i późniejszych.[4] Pamięć dotycząca krain pochodzenia przodków bywa otaczana sentymentem i podlega wraz z upływem czasu procesowi mitologizacji. Szczególnie idealizowane bywają wspomnienia dotyczące obszarów utraconych na wschodzie kraju. Rodziny osiedleńców z opuszczonych, dawnych wschodnich ziem Rzeczypospolitej uratowały z dziedzictwa pokoleń przede wszystkim bagaż tradycji, który z czasem okazał się ważnym czynnikiem budującym poczucie tożsamości grupowej w nowych miejscach. U potomków rodzin wywodzących się z Kresów do dziś zauważalne jest stosunkowo silne przywiązanie do przekazu międzypokoleniowego. Podobną cechę wykazują potomkowie grup polskich reemigrantów z Bośni i Bukowiny pozostających w stanie wędrówki od II połowy XIX stulecia. Wówczas ich przodkowie podjęli decyzje o emigracji porzucając ojczyste tereny w Małopolsce i na jej pograniczu słowackim. Dopiero powojenna rzeczywistość pozwoliła im określić zaistniały stan jako względnie stabilny. U członków dolnośląskich grup osiedleńczych utrzymywała się przez całe dekady świadomość równoległego istnienia dwóch światów: tego – obecnego i tamtego – opuszczonego przymusowo lub dobrowolnie.[5]
Na terenie wielu dolnośląskich gmin przetrwały do dziś wspólnoty związane z tradycyjnymi modelami wiejskiego życia, chociaż postępująca globalizacja doprowadza do przyspieszonych zmian w stylu życia. Obszar ten nieuchronnie kurczy się wobec postępującej migracji do dużych ośrodków w poszukiwaniu intratniejszych zajęć lub szans edukacji. Pozostaje jednak wyraźny rys tożsamości kulturowej współczesnego Dolnoślązaka, mogącego powołać się na złożone często rodzinne pochodzenie, do którego przywiązuje się dużą wagę. Intensywne przepracowanie międzypokoleniowych narracji stało się koniecznością w procesie samookreślania się nowych mieszkańców Dolnego Śląska tworząc trajektorię rozwoju od przeszłości do antycypowanej przyszłości [6].
Obserwuje się, że w przeciwieństwie do tużpowojennego okresu, wszelkie różnice w specyfice kultur regionalnych służą aktualnie raczej podkreśleniu własnej indywidualności, już bez ryzyka uzyskania negatywnego piętna z tego powodu. Osiągnięcie takiego stanu świadomości pozwoliło z czasem na współistnienie w granicach jednej społeczności wielu odmiennych temperamentów. Wystarczy przywołać przykłady mieszkańców Kresów, Wielkopolski, Mazowsza, Małopolski, a także porównać górali czadeckich, czy Polaków, którzy wcześniej przeszli przez doświadczenie emigracji do Bośni. W powszechnym, ogólnokrajowym oglądzie Dolny Śląsk pozostaje obecnie regionem, gdzie każdy przybysz stosunkowo łatwo zyskuje akceptację bez względu na miejsce pochodzenia. Budzi on zwykle zaciekawienie i może liczyć prędzej, niż w innych regionach na tolerancyjne wyrozumienie. Stało się tak, mimo, że typy charakterologiczne powojennych osiedleńców znacznie się różniły. Po początkowym okresie zdystansowania w podejmowaniu wzajemnych relacji nauczono się dostrzegać walory wynikające z rozmaitości wyglądu, postaw, zwyczajów. Z czasem zaczęły się one stawać obiektem raczej życzliwej ciekawości, co miało niebagatelne znaczenie w procesie konstruowania nowej dla wszystkich płaszczyzny własnej tożsamości. Okazała się ona nowym jej wymiarem.[7] Poziom tych skomplikowanych i przechodzących także kryzysowe etapy relacji pomagały niewątpliwie regulować tradycje kultywowane w kręgach środowisk lokalnych, gdzie tworzenie wspólnoty stało się po okresie początkowej nieufności nadrzędnym celem intuicyjnie przeczuwanym przez integrujące się zbiorowości.
DZIEDZICTWO NIEMATERIALNE W PROGRAMACH KULTURALNYCH
Traktowanie dziedzictwa kultury niematerialnej jako czynnika o szczególnym znaczeniu dla procesów integracyjnych wynika ze znaczenia, które odegrało w konstytuowaniu się powojennej dolnośląskiej społeczności. Stanowiło ono dla przybyłych stabilny punkt odniesienia w kształtowaniu skomplikowanych relacji międzygrupowych.
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku pojawiły się także wprowadzone na szeroką skalę programy realizowane przez organizacje społeczne i kulturalne, które wzmacniały międzypokoleniowy przekaz tradycji. Duże znaczenie odegrały tu powszechne w wioskach regionu Koła Gospodyń Wiejskich oraz amatorskie zespoły folklorystyczne. Niemal każda wieś na Dolnym Śląsku posiadała w ostatnich dziesięcioleciach takie formacje zrzeszające w przewadze kobiety, a okazjonalnie – także mężczyzn, dzieci i młodzież ochoczo uczestniczącą w podejmowanych działaniach. Ich program dotyczył w przewadze organizacji festynów oraz aktywnego uczestniczenia w przygotowaniu programów scenicznych do prezentacji na lokalnych, regionalnych i czasem krajowych konkursach tradycji.
Aktywność ta przyniosła z czasem nieoczekiwanie imponujące efekty. Wprowadzony w południowo-zachodniej części Dolnego Śląska w 1984 roku Program Ochrony Tradycji Kultury Wsi stał się kanonem programowym w ponad czterdziestu terenowych instytucjach kultury: gminnych i miejsko-gminnych domach kultury i objął swym zasięgiem ponadtysięczną rzeszę lokalnych liderów. Uczestniczyły w nim wiejskie grupy śpiewacze, które także przygotowywały widowiska obrzędowe na podstawie własnych tradycji, a także prezentacje kulinarne związane ze świętami dorocznymi i rodzinnymi. Uzyskane w efekcie podjętych działań osiągnięcia na forum ogólnokrajowym i zagranicznym stały się impulsem do dalszych poszukiwań repertuarowych i poszerzania grupy uczestników. Nie był to proces powszechny w całym regionie dolnośląskim. Dotyczył głównie subregionu jeleniogórskiego, ponieważ związany był zasięgiem z ówczesnymi granicami województwa jeleniogórskiego. Gdzie indziej początkowo poprzestawano na założeniu amatorskich formacji, które eksploatowały obiegowy repertuar ogólnie znanych piosenek. Od 1983 roku na wspomnianym terenie poprzez sieć domów kultury zaproponowano sięgnięcie do zasobów dawnych, pamiętanych jeszcze tradycji. Spotkało się to z pełną akceptacją licznych społeczności, a na przestrzeni następnych lat rozwiązanie to stało się modelowym programem, z czasem podjętym także na innych obszarach Dolnego Śląska. Występy publiczne z często już zapominanymi dawnymi pieśniami, na nowo przywołały tradycyjny repertuar do społecznego obiegu, co okazało się elementem utrwalającym świadomość tożsamości i przeniesionej kultury, która podlegała w tym przypadku wzmocnionej instytucjonalnie społecznej transmisji.
Z czasem program ten zaczął funkcjonować samoistnie już bez zewnętrznego wparcia. Stał się dla uczestników metodą docierania głębokich pokładów grupowej pamięci. Związane z tym było uświadomienie ich wartości głównie w zakresie folkloru. W działaniach tych współuczestniczyli etnomuzykolodzy, etnolodzy oraz etnochoreolodzy z ośrodków uniwersyteckich Wrocławia, Warszawy i Poznania. Było to szczególnie istotne w momencie, gdy wartości tradycji zaczęły podlegać intensywnej zatracie, która z początkiem lat osiemdziesiątych zaczęła eliminować z życia społecznego wiele elementów dotychczasowej obyczajowości. Tak stało się np. z tradycjami muzycznymi. Z racji przemian obyczajowych dawni muzykanci grający jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku żywą muzykę na weselach, zaprzestali działalności wobec mody na muzykę mechaniczną. Trwały jeszcze potem tylko reliktowe przejawy dawnego stylu muzykowania w postaci aktywności kilku dożywających swych dni muzykantów.
Traktowanie zasobów pamiętanych tradycji jako źródła inspiracji we współczesnej pracy artystycznej, ścisła współpraca międzypokoleniowa w tym względzie i wykorzystywanie uzyskanego potencjału do tworzenia na nowo znaków tożsamości grupy stały się cechą charakterystyczną dolnośląskich wiejskich artystów. W działaniach wspierających uczestniczyły instytucje umożliwiające kontakt środowisk lokalnych z specjalistami pomagającymi nie tylko w dochodzeniu do źródeł pamięci grupowej, ale także dokumentującymi zjawiska i wspomagającymi w zewnętrznej ich popularyzacji. Uniknięto przy tym powszechnie wówczas narzucanego wzoru estradowych stylizacji na podobieństwo pseudofolklorystycznych formacji radzieckich. Wzrastał prestiż środowiskowy uczestników zdarzeń, a elementy tradycji zyskały nową – sceniczną płaszczyznę publicznych prezentacji, gdzie wierność autentycznej stylistyce stanowiła główny walor programów. Stanowiły one częstokroć pełną osobistej satysfakcji emanację własnej kultury współczesnych Dolnoślązaków.
Dzięki tym działaniom kanon dawnego repertuaru pieśniowego, przeniesionego na Dolny Śląska przez pokolenie osiedleńców został utrwalony i podany do dalszej transmisji. Pieśni wykonywane są w bogatej różnorodności odmian regionalnych z zachowaniem słownictwa gwarowego, często nie stosowanego już w mowie potocznej. Niektóre z wariantów uznawane za szczególnie atrakcyjne przejmowane są za własne także przez wykonawców o innej lub złożonej proweniencji regionalnej.
Dużą popularnością cieszą się do dziś pieśni balladowe, zalotne, sieroce, historyczne i religijne związane z miejscami kultu, szczególnie maryjnego. W żywej pamięci zachowane zostały także pieśni rekruckie związane z czasami dawnych monarchii – głównie austriackiej i rosyjskiej. Ich przekaz pozostaje artystycznym wyrazem chłopskiego patriotyzmu i źródłem refleksji. Ciekawym przykładem pieśni są spotykane do dziś w wioskach dolnośląskich śpiewane przepowiednie stanowiące unikalny zabytek literatury ludowej.
Osobną grupę tworzą pieśni obrzędowe, do których społeczności odwołują się podczas szczególnie uroczystych świąt rodzinnych lub świąt dorocznych – Bożego Narodzenia, Wielkanocy, dożynek. Ich wykonywanie ewokuje pamięć o opuszczonych niegdyś przez przodków dawnych ojczyznach, lecz pełnią dziś przede wszystkim funkcję integrującą społeczności. Stanowią znak tożsamości – religijnej, narodowej, środowiskowej.
Spośród wybitnych wykonawców tego repertuaru wymienić należy Michalinę Mrozik (1932-2023) która stała się znana w całej Polsce. Laureatka najwyższych nagród festiwalowych i państwowych ocaliła przed zapomnieniem liczne przykłady folkloru, w tym unikalną pieśń śpiewaną w 1683 roku przez Polaków broniących Wiednia przed Turkami. Należy tu również Zofia Tarasiewicz, która wykonuje pieśni górali czadeckich z przekazu rodziców i dziadków zamieszkujących przed wojną na Bukowinie. Obrazy przedstawiane w jej pieśniach dotyczą minionej rzeczywistości tradycyjnych wsi zagubionych w lasach Bukowiny w czasach cesarza Franciszka Józefa. Opowiadają o kondycji ówczesnych kobiet i mężczyzn, ich miłościach, rozstaniach, niedoli rekrutów. To unikatowe zabytki nie tylko polskiej, czy ludowej kultury, ale dzieła uniwersalne.
Repertuar wymienionych i wielu innych wykonawców stanowi przykład funkcjonowania we współczesnej rzeczywistości arcydzieł ludowej muzyki dawnej stanowiących ważny element dziedzictwa dzisiejszych Dolnoślązaków i istotny znak ich tożsamości kulturowej. W regionie tym, stanowiącym pod względem kulturowym i społecznym reprezentację niemal wszystkich etnograficznych ziem dawnej Polski funkcjonują obecnie żywe zjawiska tradycyjnej kultury.
Etnomuzykolog – prof. Jan Stęszewski tak określił sytuację kulturową Dolnego Śląska:
Na Dolnym Śląsku nie można było budować kultury na niczym polskim, zaczynano od zera. (Było)… to pole doświadczalne małej polityki regionalnej w odniesieniu do folkloru, szukania odpowiedzi na pytanie – czy uszanować różnorodność, czy też zmierzać w stronę ujednolicenia symboliki kulturowej regionu? (…) …zależy to w dużej mierze od mądrości lokalnych animatorów kultury. Ludzie mają potrzebę poczucia korzeni. Procesy kulturotwórcze nie przebiegają dziś naturalnie. Dotąd folklor kształtował się samoistnie, dziś już nie.(…).[8]
[1] M.A.Gerlich, „Koniec” i „początek”. Wilniacy we Wrocławiu w pierwszych latach po II wojnie światowej, [W:] W kręgu tradycji kulturowych środkowo-wschodniej Europy, red. M. Trojan, Wrocław 2017, s.120
[2] Z.Mach, Niechciane miasta. Migracja i tożsamość społeczna, Kraków 1998, s.32
[3] Gerlich, op.cit. s.127
[4] Mach, op.cit., s.38
[5] Gerlich, op.cit., s.120
[6] A.Giddens, Nowoczesność i tożsamość, Warszawa 2012, s.108
[7] Mach, op.cit. s.30
[8] H.Dumin, Program Ochrony Tradycji Kultury na Dolnym Śląsku, [W:]Mom jo skarb…Dolnośląskie tradycje w procesie przemian, red. E.Berendt, H.Dumin, Wrocław 2009, s.146
LITERATURA
1. H.Dumin, Program Ochrony Tradycji Kultury na Dolnym Śląsku, [W:] Mom jo skarb…Dolnośląskie tradycje w procesie przemian, red. E.Berendt, H.Dumin, Wrocław 2009
2. M.A.Gerlich, Koniec i początek. Wilniacy we Wrocławiu w pierwszych latach po II wojnie światowej, [W:] W kręgu tradycji kulturowych środkowo-wschodniej Europy, red. M. Trojan, Wrocław 2017
3. A.Giddens, Nowoczesność i tożsamość, Warszawa 2012
4. Z.Mach, Niechciane miasta. Migracja i tożsamość społeczna, Kraków 1998